— Może szukacie robotników na żniwa?
— Nie.
— Trzeba więc jechać na lewo, a potem prosto — mówił chłop, rozstając się z niechęcią z przejezdnymi i pragnąc widocznie porozmawiać jeszcze trochę.
Stangret ruszył, zaledwie jednak zdołał zawrócić na boczną drogę, chłop zawołał: stój! stój!
Powóz zatrzymał się.
— Widzisz jak jadą! — rzekł stary, wskazując na czterech jeźdźców i szaraban, w którym siedziały dwie osoby.
Był to Wroński z dżokejem, Wesłowski i Anna, oraz księżniczka Barbara i Świażski w szarabanie; całe towarzystwo wybrało się na przechadzkę, przyjrzeć się sprowadzonym niedawno żniwiarkom.
Gdy powóz stanął, jeźdźcy zwolnili kroku. Na czele jechała Anna, a obok niej Wesłowski. Anna jechała powoli na niewysokim, silnym, angielskim koniu, z obstrzyżoną grzywą i krótkim ogonem. Darję Aleksandrownę uderzyła jej ładna głowa z czarnymi włosami, widocznymi z pod wysokiego kapelusza, pełne plecy, cienka figura w czarnej amazonce i cały jej wygląd pełen spokoju i powagi.
Dolly w pierwszej chwili wydało się nieprzyzwoitem, że Anna dosiada konia; według pojęć Darji Aleksandrownej jazda konno dla młodej kobiety łączyła się z lekką kokieteryą, która, zdaniem Dolly, była niewłaściwą dla Anny w jej obecnem położeniu; gdy jednak przyjrzała się bliżej bratowej, pogodziła się natychmiast z jej konną jazdą, gdyż pomimo wykwintnej elegancyi, wszystko i w trzymaniu się, i w ubraniu, i w ruchach Anny było do tego stopnia proste, spokojne i pełne powagi, że nic a nic nie raziło.
Obok Anny na gniadym, trochę narowistym, kawaleryjskim koniu, jechał Wasieńka Wesłowski w szkockiej czapeczce ze wstążkami, wyciągając naprzód grube nogi i widocznie zachwycając się sobą; Darja Aleksandrowna, spojrzawszy na niego, nie mogła wstrzymać się od uśmiechu. Za
Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/88
Ta strona została skorygowana.