Emmert[1] itd. Stefanowski[2] rozróżnia dwojakie morderstwa, wynikające z pożądliwości tj. jedne ściśle płciowe, zatem odpowiadające powyższej definicyi i drugie, których celem jest wzbudzenie u sprawcy uczucia rozkoszy nie płciowej przyrody. Dla popędu do tego drugiego rodzaju morderstw proponuje on nazwę „tyranizmu“, który jego zdaniem zdarza się już nawet u dzieci, może być wywołany przez alkoholizm, a powinien być zaliczony do epizodycznych syndromów zwyrodnienia (Magnan). Tem sam popęd, zdarzający się u zwyrodniałych, nazywa Hack Tucke[3]: mania sanguinis. Mówi już o nim wreszcie Holtzendorff[4] określając go następującemi słowy: „auf krankhafter Anlage werden meistentheils solche Vorkommnisse beruhen, bei welchen von Mord und Mordlust die Rede ist, oder der Mörder sein Opfer abschlachtet, um sich an dessen Qualen zu ergötzen oder gar menschliche Körpertheile zu verzehren“. Do rzędu tej kategoryi zbrodniarzy, do tyranistów Stefanowskiego, zalicza Holtzendorff francuskiego zbrodniarza Vilieta, który wielce żałował, że czasy rewolucyjnego terroryzmu minęły, gdyż wskutek tego nie może być pomocnym przy ścinaniu głów skazańcom.
Pomijam tu zbrodnie, będące wynikiem tyranizmu, względnie maniae sanguinis a wracam do morderstw z lubieżności płciowej. I oto najpierw nasuwa się pytanie, czy je uważać w istocie za morderstwa, czy może raczej tylko za zabójstwa? Otóż jeżeli się rozważy sposób podjęcia tych zbrodni, mianowicie niezwykły pospiech, z jakim bywają dokonane (n. p. czyny Kuby rozpruwacza), zwierzęcą niemal brutalność, widniejącą ze znalezionych na ciele ofiar obrażeń, wreszcie powtarzanie się jednego i tego samego sposobu kaleczenia ofiary w kilku po sobie następujących czynach jednego i tego samego sprawcy (n. p. czyny Vachera), to mimowoli wyrabia się przekonanie, że zbrodnie te są wykonane bez poprzedniego namysłu i planu tak dorywczo niemal, jak czyny epileptyków, działających pod wpływem epizodycznych stanów zamroczenia, lub jak czyny popędowe. Z czynów tych widnieje u sprawcy zwykle nieświadomość motywu, który go do nich skłania, choć niekiedy świadomość ta nie zdaje się być całkiem wykluczona[5]. W uwzględnieniu tych okoliczności słusznem jest zapatrywanie Leppmanna[6], że w przeważnej części przypad-
Zwróćmy się teraz do stosunku, jaki zachodzi między okrucieństwem, a lubieżnością płciowa. Oto od najdawniejszych już czasów zwracano uwagę na ten trudny do uwierzenia i wyjaśnienia związek. I tak wedle staroindyjskiego mitu są Sivah i Durga pokrewnemi sobie bóstwami, z tych pierwsze było uosobieniem śmierci i dlatego oddawano mu cześć zapomocą najkrwawszych ofiar z ludzi, drugie było uosobieniem rozkoszy, i dlatego kult jego polegał na bachanckiej rozwiązłości. Już w tym micie wschodnim wyrażone jest to pokrewieństwo między popędem do zabijania, a płodzenia (I. v. Görres „der Zeugungslust ist verwandt die Mordlust“[7]; mistrzowsko określa także Sienkiewicz ten związek między płciową rozkoszą, a cierpieniem bolu w Wołodyjowskim w scenie wykonania wyroku na Azyi Tuchaj-beyowiczu: „konie ruszyły; wyprężone sznury pociągnęły za nogi Azyi. Ciało jego sunęło przez mgnienie oka po ziemi i trafiło na zadzierzyste ostrze (pala). Wówczas ostrze poczęło się w nim pogrążać i jęło się dziać coś strasznego,
ków zachodzi raczej zabójstwo, niż poprzód już świadomie rozważone morderstwo.
- ↑ l. c.
- ↑ Wedle referatu w Centralblatt für Nervenheilkunde und Psychiatrie von Kurella. 1891. str. 375.
- ↑ Wedle referatu w Neurologisches Centralblatt Mendla. Lipsk. 1885. str. 539.
- ↑ Die Psychologie des Mordes. Berlin. 1875. str. 14.
- ↑ M. Lassene. Origine animale, innéité et éclosion de la perversion sadique. Thèse de Bordeaux. 1900.
- ↑ Zeitschr. f. Medicinalbeamte 1898. l. c. str. 739.
- ↑ Moll. Die konträre Sexualempfindung. Berlin 1893. str. 189. Zresztą patrz: Blumröder »Über Lust und Schmerz« Friedreichs Magazin f. Seelenheilkunde 1830. II, 5.