Strona:Leon Wachholz - Sacher Masoch i masochizm.djvu/21

Ta strona została przepisana.
13

by podjął pracę i zdobył dla rodziny swej utrzymanie, nie odnoszą skutku. Odpowiedź jego brzmi stale, aby się oddała wynalezionemu przezeń kochankowi, Aleksandrowi Grossowi. Nędza, vis major, czyni ją uległą; on przejęty najwyższą rozkoszą, pomaga jej jak niewolnik w ubieraniu się i otwiera drzwi, wiodące do pokoju, w którym czeka ją kochanek i hańba. Ten przymus i pogwałcenie jej czci, jako kobiety i matki, przekonały ją, że to, co dotąd uważała u swego męża tylko za fantazyę poety, było tylko zmysłowością nizką i egoizmem. Odtąd straciła doń resztę przywiązania i pchnięta przezeń później w objęcia Rosenthala, wolała raczej pozostać czasową tegoż metresą, niż dzielić dalej nędzny los z swym mężem.
Popęd jego do zniewalania kobiety kochanej do wiarołomstwa, aby w ten sposób doznać, jak się sam wyraża, »największej rozkoszy«, istniał u niego oddawna, t. j. jeszcze przed poznaniem żony. I tak sam przyznał się przed nią, że kochanka jego, pani Kottowitz, stała się niewierną wskutek jego wpływu. Sam jej wyszukał kochanka w osobie pewnego oszusta i złodzieja, podszywającego się pod tytuł polskiego hrabiego, który nadto zakaził panią Kottowitz chorobą, określoną przez autorkę mianem »złej«. Tu rodzi się podejrzenie, czy chorobą tą nie była kiła, a dalej, czy ona nie udzieliła się potem naszemu autorowi? Całe to wydarzenie z panią Kottowitz posłużyło mu, jak już nadmieniono, do napisania nowelli »Rozwódka — dzieje cierpień idealisty«. Następna jego kochanka, pani Pistor, była również powolną jego życzeniu. Z nią to odtworzył dość wiernie sceny, opisane w »Wenus we futrze«, gdyż przebrany za służącego, wybrał się z nią w podróż do Florencyi; podróż tę odbył trzecią klasą, gdy ona jako pani jego zajmowała przedział pierwszej klasy. Usługiwał jej w podróży i pełnił służbę w przedpokoju jej mieszkania w chwili jej czułych spotkań z aktorem Salvinim, którego na wychodnem ubierał w zarzutkę i w rękę całował!
Nie zawsze udawało się autorce pamiętnika oprzeć się jego żądaniu, aby się nad nim znęcała. I tak musiała być mu w tym względzie powolną wśród jego choroby, na którą zapadł w czasie pobytu w Brucku. Był on właściwie zawsze chory, lecz chory z własnej wyobraźni, wmawiał bowiem w siebie różne znane i nieznane cierpienia; wówczas jednak wystąpiły u niego objawy nerwowe, świadczące o istotnej chorobie. Polegała ona na napadach »śmiertelnego lęku« wśród rozmowy z obcemi osobami lub wśród pracy. W tym samym czasie uległ pewnej nocy napadowi sennowłóctwa, a przebudzony opowiadał, iż we śnie widział się otoczony morzem płomieni, z pośród którego chcąc się ratować, zerwał się z łóżka i począł się szybko ubierać i uciekać. Trapiony przez chorobę, domagał się od niej natarczywiej, niż dawniej, aby się nad nim znęcała, mniemał bowiem, że tylko w ten sposób uspokoi się i poczuje się szczęśliwym. W rozterce z własnem uczuciem ulegała dla wrzekomego jego