wiarołomne stosunki i układają nieraz wspólnie ze swymi gachami plany podstępnego zgładzenia swych mężów-żywicieli za ich powrotem do domu. Wężowemu ich charakterowi odpowiada też najlepiej trucizna, o której tak trafnie powiada Słowacki: „w cukrowej masce zamaskowana złość; możnaby przysiąc, że rzecz uczciwa“. Przypadki te zdarzały się dawniej sporadycznie, a powodem ich były wyjazdy mężczyzn za zarobkiem do Ameryki; wojna je pomnożyła, zabrała bowiem mężów żonom, oddając ich nieraz w długą niewolę. Znudzone oczekiwaniem daremnem powrotu mężów, żony umiały rychło sobie znaleść pocieszycieli. Walka ze zbrodniami tego pokroju winna być bezwzględną, inaczej rozsiałyby się tak gęsto jak chwast w bujnej glebie i zniszczyłyby podstawę społeczeństwa, rodzinę.
Już roztrząsając pytanie drugie, musiałem potrącić o sprawę, czy i o ile wojna bezpośrednio lub pośrednio wpłynęła na wzrost częstości przestępstw. Z zestawień poprzednich wynikało też, że wojna długotrwała wprost jako taka zwiększa częstość przestępstw oraz że przesuwa tę zwiększoną częstość z przestępstw jednego rodzaju na przestępstwa rodzaju odmiennego, wreszcie że zmienia częstość sposobów ich podjęcia. Mimo to jednak zdaje się nie ulegać wątpliwości, że wojna odgrywa w wielu razach tylko rolę pośrednią, tj. że stanowi tylko moment wywołujący przestępstwo dzięki istniejącemu doń usposobieniu.
W naturze ludzkiej tkwi skłonność tłumaczenia wad i występków wpływami, niezależnymi od ich posiadacza, względnie sprawcy. Zaznacza się to zwykle wówczas, gdy występek lub wada okażą się szczególnie groźne lub poniżające godność człowieka. Tłumaczenie to, a raczej chęć usprawiedliwienia występku, uderza zawsze w stronę stanu umysłowego sprawcy, który się podaje wtedy w wątpliwość. Od czasu przewrotu, jaki w podstawach prawa karnego wywołała szkoła deterministyczna, poczyna się usiłowanie generalizowania pojęcia przestępstwa z pojęciem choroby umysłowej. To usiłowanie zaznacza się w sądach wyraźnie wzrostem częstości dochodzenia stanu umysłowego przestępców. I tak ilość badań stanu umysłowego w sądzie krakowskim w latach 1913 do 1920 wynosiła: 98, 83, 52, 65, 95, 108, 140 i 120.
Jeżeli pominiemy trzy pierwsze lata ujemne, w których kraj przez ewakuacje był ogołocony niemal z ludności jako teatr wojny, to z liczb zestawionych powyżej wynika, że częstość badań stanu