wyrósł z jadu sączącego się z paszczy Cerbera, gdy go Herkules z polecenia Eurysteusa wydobył z Tartaru na światło dzienne, używanym był podobnie jak sok z ciemiernika (helleborus) do zatruwania strzał. Zimowitu (colchicum) używać miała czarodziejka Medea z Kolchidy (zkąd jego nazwa) do przyrządzania swych trucizn. Znane było powszechnie odurzające działanie lulka i bieluniu, a smarowaniu maściami z bieluniu przypisuje Gmelin obłędy nagminne u kobiet wieków ubiegłych, które jako czarownice ogniem, mieczem i torturami zabijano, zamiast leczyć jako zatrute. Poeta Nikander (136 przed Chr.) opisał już wcale dokładnie obraz otrucia zapomocą makowca, a któż nie zna klasycznego opisu otrucia pietrasznicą (conium), jaki podaje Plato, omawiając śmierć otrutego nią Sokratesa! O ile świat zwierzęcy i roślinny, jako na powierzchni ziemi rozpostarty, był łatwo dostępny ludom starożytnym tak, że mogły łatwo korzystać z jego „mocy, pełnej cudów“, o tyle ukryte w nie tak jak dzisiaj rozkopywanem wnętrzu ziemi bogactwa mineralne dostarczały daleko mniej przetworów trujących, a jednak już w Heladzie znano siarczek arsenu, o którym Pedanius Dioskorides (50 r. po Chr.) pisze, że wznieca gwałtowne bole żywota i nadżera trzewia. Znano również trujące własności cynobru i cerusy. Z tem wszystkiem najbardziej zdumiewać musi, że kapłani starożytnego Egiptu znali[1] już kwas pruski, wyrabiany z jąder pestek brzoskwini, którym truli swych członków, zdradzających tajemnice zawodu; zdumiewać musi tem bardziej, że ta modna dzisiaj trucizna nie była znaną jeszcze w początkach zeszłego wieku, skoro tak poważny toksykolog, jak Gmelin[2], zapytuje się naiwnie,
Strona:Leon Wachholz - Z historyi trucizn i otruć.djvu/10
Ta strona została przepisana.
4