Strona:Leon Wachholz - Z historyi trucizn i otruć.djvu/16

Ta strona została przepisana.
10

Zacchiasz[1] podaje między innemi, że ropuchy, jak liczne uczą przykłady, wprawiają wyziewem swym spotkanych ludzi przez samo powonienie w stan otrętwienia. Tenże autor twierdzi: „venena omnia odorata cordis tremorem, capitis dolorem, vertiginem, alia mala afferunt“. Zdaniu temu nie można zadać kłamu ze stanowiska dzisiejszej nauki, lecz osłabiają je przytoczone dalej dowody na jego poparcie. Tak n. p., powołując się na świadectwo Bruyera (De re cibaria lib. IX. cap. 12), oświadcza, że woń zgaszonej lampy może u kobiet brzemiennych wzniecić poronienie; powołując się zaś na naszego Marcina Kromera (De reb. Polon. lib. VIII), wspomina pewnego biskupa, którego od śmierci z woni róż ocalił Kromer, poczem sam o sobie dodaje „et mihi quidem albarum (!?) rosarum odor adeo inimicus est, non quod mihi sit ingratus, ut capitis non modicum dolorem illico excitet“. Tenże sam autor, a podobnie inni mu współcześni, jak Ambroży Paré i F. Fedeli, wierzą, iż trucizny mogą drogą wszystkich zmysłów zabić człowieka („homo potest per omnes sensus venenari“), a sam o sobie powiada, że ujrzawszy raz tarantulę, doznał silnych i cały dzień trwających wymiotów[2]. Te, przez ówczesnych uczonych głoszone zapatrywania, przechowały się między publicznością do chwili obecnej. To też zdarza się n. p. nie raz widzieć na wystawach sztuk plastycznych obrazy, których treścią „śmierć na kwiatach“. Wiara w zabójcze działanie woni kwiatów, utrzymująca się dzięki swemu poetycznemu urokowi, uchodziła jeszcze za dogmat na schyłku wieku XVIII, gdyż nawet tak poważny toksykolog ówczesny, jakim był Gmelin[3], rozwodzi się obszernie nad zabójczą wonią kwiatów lilii białej, tuberoz, siana, fiołków, bzu i innych, przytaczając rzekome odnośne spostrzeżenia, które, niestety, nie były nigdy poparte sekcyą i innymi sposobami przedmiotowego

  1. l. c. pag 162.
  2. Przesąd powyższy jest zdaje się źródłem zabobonu o urokach i uroczliwych osobach.
  3. Allgem. Geschichte der Gifte. Leipzig. 1776, str. 188.