u niego matołectwo z „herbowym“ wolem i niemal zupełną tępotą umysłu.
2. Przypadek. Abraham S. lat około 30, syn zamożnego kupca włóczy się bez celu, podróżując koleją bez karty jazdy. Raz wydalony z tego powodu z wagonu na małej stacyi, wstępuje do najbliższej a oddalonej od reszty chaty i gwałci tu za dnia 16-letnią, słabowitą dziewczynę, którą rodzice pozostawili samą w domu. Badanie wykazuje znacznego stopnia wrodzone przytępienie umysłu. Badany nie ma świadomości karygodności czynu i podaje, że chciał dać dziewczynie za to parę centów, „lecz ona nie chciała“, „tylko targała go za brodę“. Spędził już poprzednio niespełna rok w zakładzie kulparkowskim.
3. Przypadek.[1] Jan B. lat 24, parobek o uderzającym tępym wyrazie twarzy, o siodełkowatym nosie spotyka w południe, wioząc gościńcem wśród pól węgle, Franciszkę I. 90-letnią staruszkę. Na widok kobiety miał doznać wzwodu członka. Zeskoczywszy tedy z wozu i zatrzymawszy konie, zbliżył się do staruszki z oświadczeniem chęci obcowania płciowego z nią, a gdy ta, wskazując na swój wiek, radziła mu zwrócić się ze swą żądzą do młodej kobiety, odparł jej, że „stara a młoda mają taką samą...“, poczem powalił ją na szkarpę gościńca, zatkał jej usta chustką, groził w razie dalszego oporu uduszeniem i dokonał aktu wrzekomo pierwszy raz w życiu. Badanie stwierdziło u Jana B. wrodzone niedołęstwo umysłu znacznego stopnia.
Podobne przypadki zna piśmiennictwo. I tak opisali Tardieu[2] przypadek zgwałcenia 68-letniej kobiety przez młodego mężczyznę, Casper Liman[3] przypadek zgwałcenia 58-letniej staruszki, zeszpeconej przez ospę, wreszcie Hofmann[4] przypadki zgwałcenia kobiet w wieku 51, 61 i 70 lat, również przez młodych mężczyzn.