Strona:Lew Tołstoj - Śmierć Ivana Iljicza.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

i niezadowolenie. Spostrzegłszy jednak w następstwie, że to samo praktykuje się nawet między ludźmi wysokie zajmującymi stanowiska, nie powiem, aby zmieniał zdanie co do moralnéj wartości tych czynów, lecz przestawał o nich myśleć, zapominał, i dochodził do tego, że uważał je za niebyłe.
Wyszedłszy ze szkoły prawa, z rangą urzędnika dziesiątéj klasy, i otrzymawszy od ojca pieniądze na umundurowanie, wyekwipował się u Szarmera, zawiesił na breloku medal z napisem: „Respice finem,“ zjadł z kolegami obiad pożegnalny u Denona, zapakował nową garderobę, bieliznę, brzytwy i inne drobiazgi tualetowe, i z nieodłącznym pledem wyjechał na prowincyą, na wyrobioną mu przez ojca posadę urzędnika do szczególnych poruczeń przy gubernatorze.
Na prowincyi Iwan Iljicz urządził się również wygodnie, jak poprzednio w szkole prawa. Służył, ani na chwilę nie zapominając o przyszłości, a zarazem spędzał czas przyjemnie. Kiedy niekiedy, z rozporządzenia władzy, wyjeżdżał do powiatów. Zachowywał się wtedy poważnie i z godnością, akuratnie i uczciwie wywiązując się z odebranych poleceń, z czego słusznie miał prawo być dumnym.
W sprawach służbowych, bez względu na swą młodość i niedoświadczenie, był nader powściągliwy, chłodny, prawie surowy; za to w stosunkach towarzyskich żywy, dowcipny, żartobliwy, nawet dobroduszny, przytém elegancki i „bon enfant,“ jak mówił o nim gubernator i jego żona, w których domu czuł się jak u siebie.
W téj epoce życia popełniał nawet różne drobne szaleństwa, ale zawsze w wyborowém towarzystwie, nie wychodząc na chwilę z granic dobrego tonu. Romansował z mężatkami, utrzymywał bliższy stosunek z jakąś modniarką, nie usuwał się od hulanki i wycieczek w oddaloną dzielnicę miasta z przyjezdnymi fligiel-adjutantami, zawsze jednak z umiarkowaniem i rozwagą, nie zapominając nigdy o pozorach. Nadskakiwał swemu zwierzchnikowi i jego żonie, i przez cały czas bytności przy