nim, cieszył się jego względami i protekcyą. Najsurowszy krytyk nie mógłby nic zarzucić jego postępowaniu: bawił się, szalał, ale z wdziękiem i elegancyą ludzi dobrze wychowanych; przytém, służył wzorowo.
Tak upłynęło lat pięć.
Wtedy nastąpiła zmiana w jego zawodzie.
Przyszła nowa organizacya sądów, a z nią potrzeba nowych ludzi.
Takim „nowym człowiekiém“ jemu być wypadło.
Zaproponowano mu posadę sędziego śledczego, i Iwan Iljicz przyjął ją bez wahania, bez względu na to, że trzeba było przenieść się do innéj gubernii, wyrzec się przyjemnych stosunków, zawiązywać nowe, przyzwyczajać się do nowych miejsc i nowych ludzi.
Koledzy i przyjaciele pożegnali go ucztą, fotografowali się zbiorowo, wręczyli mu srebrną papierośnicę z napisem: „Na pamiątkę,“ i Iwan Iljicz wyjechał.
Jako sędzia śledczy był równie poważny, przyzwoity, zawsze „comme il faut,“ jak przedtém; umiał godzić umiejętnie obowiązki służby z wymaganiami życia towarzyskiego, co w krótkim czasie zjednało mu ogólny szacunek. Samo zajęcie podobało mu się, budziło więcéj interesu, niż poprzednie. Dawniéj wprawdzie można było imponować, wzbudzać zazdrość i poszanowanie wyczekującéj na godzinę przyjęcia, wylękłéj gromadki urzędników i interesantów; można było, w mundurze, skrojonym przez Szarmera, przejść lekkim krokiem przez natłoczoną salę, i wprost, bez meldowania, znaleźć się w gabinecie naczelnika; ale ludzi zależnych od niego bezpośrednio, oczekujących na jego skinienie, jako zwierzchnika, podwładnych — takich nie miał prawie. Bywali nimi, i to jedynie w razach wyjątkowych, niżsi urzędnicy administacyjni i raskolnicy. Iwan Iljicz, obchodził się z nimi grzecznie, przyzwoicie, prawie po koleżeńsku, za całą przyjémność dając im tylko uczuć, że mógłby zgnieść, gdyby zechciał.
Strona:Lew Tołstoj - Śmierć Ivana Iljicza.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.