Strona:Lew Tołstoj - Śmierć Ivana Iljicza.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

bierze w swoim czasie lekarstwa, a co najważniejsza, leży w takiéj pozycyi, że mu to z pewnością musi szkodzić.
I opowiedziała szczegółowo, w jaki sposób Iwan Iljicz trzymał nogi i jaką jest rola Herasima.
Doktor słuchał z szyderczo-pobłażliwym uśmiechem. Uśmiech ten znaczył: „Cóż począć? Tak to bywa z tymi chorymi. Wymyślają nieraz podobne głupstwa; trzeba im to darować.“
Po skończonéj konsultacyi, doktor, widocznie niecierpliwiący się trochę, spojrzał na zegarek, a Praskowia Teodorówna oznajmiła mężowi, że już jak sobie chce, ale zaprosiła sławnego doktora X., który, po naradzie z Michałem Daniłowiczem, orzecze coś stanowczego względem téj nieszczęśliwéj choroby.
— Nie sprzeciwiaj się, proszę cię. Ja to dla siebie robię, — wymówiła z naciskiem, dając mu tym sposobem uczuć, że chociaż tu idzie tylko o niego, nie mniéj jednak ona musi używać podstępu i zasłaniać się sobą, aby uzyskać jego zezwolenie.
Iwan Iljicz zacisnął zęby i milczał. Otaczające go kłamstwo tak się już splątało, że sam nie mógł rozróżnić, co fałsz, a co prawda. Bezczelność téj kobiety, która robiła wszystko istotnie tylko dla siebie, a wyrażała się o tém jednocześnie, jak o czemś zupełnie nieprawdopodobném, zdumiewała go do tego stopnia, że stracił na chwilę zdrowy sąd o rzeczach.
O wpół do dwunastéj przyjechał zamówiony doktor, i znów się rozpoczęły stukania, pukania, sądy i rozmowy.
Po ponowném zbadaniu pacyenta, obaj lekarze przenieśli się do przyległego pokoju, i tam się zawiązała gorąca dysputa o objawach jego choroby, ich znaczeniu i skutkach. Katar i nerka latająca wystąpiły znowu na scenę. I zamiast realnego pytania o życiu lub śmierci, rozpoczęły się na nowo nieskończone rozprawy, sądy i domysły, no, i naturalnie, bezwarunkowe potępienie nienormalnych i nieprzewidzianych funkcyj owéj nerki, za co Michał Daniłowicz razem ze znakomitością ukarzą ją niezawodnie i zmuszą do posłuszeństwa.