Strona:Lew Tołstoj - Chodźcie w światłości.djvu/13

Ta strona została skorygowana.

kazuje mi i doświadczenie i rozum. Więc czegóż ja czekam? Morduję się od rana do wieczora dla rodziny, a w rzeczywistości wynika, że ani sam ani rodzina nie żyjemy po Bożemu, a co raz gorzej i gorzej grzęźniemy w grzechach. Robisz dla rodziny, a rodzinie przecież nie lepiej, dlatego, że to, co robisz dla nich, nie jest dobrem. I dlatego często myślę, czy by nie lepiej było, jeżeli bym zamienił całe życie moje i zrobił właśnie to, co mówił młody człowiek, — przestałbym troszczyć się o żonę i dzieci, a myślałbym tylko o duszy. Nie nadarmo i u Pawła jest powiedziane: „żonaty troszczy się o żonę a nieżonaty — o Boga“.
Nie zdołał domówić tego człowiek żonaty, gdy obruszyły się na niego wszystkie obecne tam kobiety i żona jego.
— O tem trzeba było wcześniej pomyśleć, — rzekła jedna ze starszych kobiet.
— Włożyłeś chomąto, więc ciągnij. Tak i każdy powie, że chcą zbawiać się, kiedy mu wyda się trudnem prowadzenie i wyżywienie rodziny. To oszustwo i podłość. Nie, człowiek powinien umieć żyć w swej rodzinie po Bożemu. A tak to łatwo zbawiać się samemu. A i co najgłówniejsze, postąpić tak — znaczy się postąpić wbrew nauce Chrystusa. Bóg kazał kochać innych, a tem panowie dla Boga innych krzywdzić chcecie. Nie, żonaty ma swoje określone obowiązki, i nie powinien ich lekceważyć. Inna rzecz, kiedy rodzina już postawiona na nogi. Wtedy róbcie dla sie-