Strona:Lew Tołstoj - Chodźcie w światłości.djvu/75

Ta strona została przepisana.

stwem swojem. To i drugie było im obojętne, i śmierć cielesna, nieunikniona dla nich, była jednakowo nie straszną i radośnie witaną teraz czy za pięćdziesiąt lat; lecz oni pragnęli, ażeby życie ich służyło na dobro ludziom, i dla tego posłali Pamfila, ażeby starał się o to, ażeby sąd i egzekucja odbyły się wobec wszystkiego ludu.
Juljusz zdumiał się prośbie Pamfila, lecz obiecał zrobić wszystko, co tylko będzie w jego mocy.
— Obiecałem ci swoje wstawiennictwo, rzekł Juljusz; lecz obiecałem je tylko dla przyjaźni naszej i tego szczególnego dobrego uczucia łagodności, jakie ty zawsze wywołujesz we mnie; lecz muszę przyznać ci się, że naukę waszą uważam za szaloną i szkodliwą. Mogę sądzić o tem z tego, że sam bardzo niedawno, w chwili rozczarowania i choroby, w chwili upadku ducha, podzielałem znów poglądy wasze i znów omało co nie rzuciłem wszystkiego i nie poszedłem do was. Wiem, w czem tkwi wasz błąd, gdyż przeszedłem przez niego, — na miłości dla siebie, na słabości ducha i na chorobliwem osłabieniu; to wiara kobiet, a nie mężów.
— Lecz dlaczego?..
— A dlatego, że wy przez dumę, zamiast tego, ażeby pracą swą przyjmować udział w pracach państwowych i w miarę zasług wznosić się pracami swemi wyżej i wyżej w szacunku ludzi, wy odrazu, dzięki swej dumie, uznajecie wszystkich ludzi za równych