Strona:Lew Tołstoj - Djabeł.djvu/19

Ta strona została przepisana.
III.

Ale postanowić rzecz, nie było to jeszcze wykonać ją. Podejść samemu do kobiety — niemożliwe! do jakiej? Gdzie? Trzebaby zwrócić się z tem do kogoś, ale do kogo?
Raz zdarzyło mu się wejść do chaty strażnika leśnego, aby się pokrzepić wodą. Stróżował tam były gajowy ojca. Eugenjusz wdał się z nim w rozmowę, a strażnik zaczął mu opowiadać stare historje, jak to bawiono się niegdyś na polowaniach.
Eugenjuszowi przyszło na myśl, że mógłby to urządzić tu, w chacie czy w lesie. Nie wiedział jednak jak i czy stary Daniła zechce mu pomóc. „Może przerazi go taka propozycja i będzie mu tylko wstyd — a może... zgodzi się“ — myślał słuchając gadaniny strażnika, który właśnie opowiadał, jak raz na polowaniu zaszli do diaczychy i on tam Prjanicznikowi przyprowadził jakąś „babę“.
— O, można — pomyślał Eugenjusz.