Eugenjusz marzył sam o ożenku, jednakże inaczej jak matka, myśl poprawienia swoich finansów przez małżeństwo była dlań wstrętną. Chciał się ożenić uczciwie z osobą kochaną. Przyglądał się pannom, które znał i spotykał, szukał ich towarzystwa, ale los jego nie był jeszcze rozstrzygnięty. Tymczasem stosunki jego ze Stepanidą — czego sam się nie spodziewał — trwały wciąż i ustalały się coraz bardziej. Eugenjusz tak był daleki od wszelkiej rozpusty, tak mu było ciężko kryć się z tą brzydką — to czuł bardzo wyraźnie — sprawą, że zupełnie nie myślał, aby jakiś taki stosunek miał trwać dłużej i po pierwszem widzeniu się ze Stepanidą sądził, że jej więcej nie zobaczy, okazało się jednak, że po jakimś czasie znów opadł go niepokój, którego źródło znał już. A niepokój ten tym razem nie był takim bezosobowym jak dawniej, widział właśnie przed sobą jej czarne, błyszczące
Strona:Lew Tołstoj - Djabeł.djvu/26
Ta strona została przepisana.
IV.