Strona:Lew Tołstoj - Djabeł.djvu/59

Ta strona została przepisana.

— Eugenij Iwanowicz! Ja do waszej miłości — odezwał się za nim jakiś głos i Eugenjusz zobaczywszy za sobą starego Samochina, który pracował na folwarku przy naprawie studni, ocknął się, a zawróciwszy, podszedł doń szybko. Wśród rozmowy z nim spostrzegł, ze Stepasza ze swą towarzyszką poszły w dół, widocznie do studni, a zabawiwszy tam niedługo, złączyły się z całym korowodem.