Strona:Lew Tołstoj - Djabeł.djvu/81

Ta strona została przepisana.
XVIII.

Wyznanie swej tajemnicy wujowi, wyrzuty sumienia i wstyd przeżyty w ów deszczowy dzień otrzeźwiły Eugenjusza. Wyjazd do Jałty postanowiono za tydzień. Tymczasem pojechał do miasta po pieniądze na podróż, wydawał zarządzeniu w domu i w kancelarji, odzyskał humor, zbliżył się znów do żony i odżył moralnie.
Nie spotkawszy się więcej ze Stepanidą wyjechał na Krym, gdzie spędzili dwa niesłychanie miłe miesiące. Przyszły nań tak nowe wrażenia, że zdawało mu się, iż cała przeszłość zatarła się w jego pamięci. Spotkali dawne swe znajomości, porobili nowe, życie było jakby ciągłem świętem i wytchnieniem, nie bez pożytku na przyszłość, ponieważ odnowiono stosunki z byłym marszałkiem gubernjalnym ich gubernji, bardzo rozumnym i liberalnym człowiekiem, który polubił Eugenjusza i wpływał nań niemało pod względem intellektualnym.