Strona:Lew Tołstoj - Sonata Kreutzerowska.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

pieczny. A ja jestem zbyt dumna, żeby pozwolić mu tak myśleć.
Nie kłamała przecież, wierzyła w to, co mówiła, i miała nadzieję, że temi słowami wywoła w sobie pogardę i obroni się przed nim. Ale to się jej nie udawało. Wszystko było wymierzone przeciw niej, a szczególnie ta przeklęta muzyka.
Tak się wszystko skończyło, a w niedzielę zebrali się goście — i oni znów grali.