Stało się, i księżna objęła za szyję hrabinę z płaczem rzewnym. Dla czego obie płakały? Czy z powodu, że musiały troszczyć się o pieniądze, o tę kwestję tak podrzędną, gdy się kogoś kocha prawdziwie? A może też przypomniały sobie w tej chwili lata dziecięce, w których zawiązał się między niemi ten stosunek serdeczny, i swoją pierwszą młodość, szczęśliwą, swobodną!... Bądź co bądź, łzy płynęły im z ócz obficie, ale łzy słodkie, po których robi nam się lekko na sercu.
Hrabina Rostow siedziała w głównym salonie ze swojemi córkami i licznem gronem zaproszonych. Mężczyzn po części zabrał był hrabia do swego gabinetu, pokazując im pyszną fajczarnię i traktując tych, co palili, fajkami tureckiemi, na ogromnie długich, wiszniowych cybuchach. Kiedy niekiedy wchodził hrabia do salonu, aby spytać żonę, czy nie przybyła jeszcze Marja Dmytrówna Afrosimówna?
Marja Dmytrówna, przezwana ogólnie „strasznym dragonem w spódnicy“, nie posiadała ani tytułu, ani majątku. Miała nie mniej charakter niesłychanie otwarty i energiczny; zachowanie się jej było cokolwiek rubaszne, ale pełne naturalności. Znała ją osobiście carska rodzina. Zbierało się u niej najlepsze towarzystwo z całej Moskwy. Chociaż naśmiewano się z niej po cichu, opo-