Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 01.djvu/205

Ta strona została uwierzytelniona.
XXVIII.

Dnia następnego wieczorem odjeżdżał do armii książę Andrzej. Stary książę, mimo syna odjazdu, nie zmienił w niczem zaprowadzonego raz na zawsze zwyczaju i odszedł do siebie zaraz po objedzie. Synowa siedziała w Marji pokoju, Andrzej zaś, zdjąwszy mundur, w ubraniu cywilnem, kończył u siebie ostateczne przygotowania do podróży przy pomocy swojego lokaja. Opatrzył przedtem najstaranniej powóz podróżny, przy sobie kazał przyśrubować walizy i wydał rozkaz aby konie założono. W pokoju zostały jedynie drobne przedmioty, które lubił mieć zawsze i wszędzie pod ręką. Piękna, turecka szkatułka, wykładana srebrem, złotem i drogiemi kamieniami; puzderko ze srebrnemi przyborami do jedzenia i z flaszkami do wina, likierów, i tym podobnie... dwa pyszne pistolety i szabla turecka, którą ojciec przywiózł z jednej ze swoich wypraw wojennych, i jemu podarował. Wszystko było odczyszczone i starannie upakowane.
Jeżeli ktoś jest bodaj trochę skłonnym do rozmylań, jest zawsze smutny i rozdrażniony w chwili każdego odjazdu, lub zmiany ważnej w życiu. Rzucamy wtedy mimowolnie wzrok wstecz, rozpamiętywając naszą przeszłość i tworzymy plany daleko sięgające... na przyszłość. Książe Andrzej był smutnym i rozrzewnionym. Chodził tam i nazad po pokoju, z rękami w tył założonemi, patrzał przed siebie, nic właściwie nie widząc i potrząsał głową mocno zafrasowany. Czy lękał się końca niepomyślnego wojny rozpoczętej, czy żal mu było żony? Może dolegało mu jedno i drugie; było bowiem wido-