Zaledwie wysiadł z powozu Kotuzow, z nieodstępnym od jego boku jenerałem austryjackim, udał się prosto do swojego gabinetu. Tam kazał sobie podać papiery, odnoszące się do stanu armji, i listy odebrane w wilją dnia tego. Przyniósł mu to wszystko adjutant, książę Bołkoński. Listy były od arcyksięcia Ferdynanda, dowodzącego przednią strażą. Rozłożono mapę na stole, przed którym zasiedli: Kotuzow i jenerał austrjacki, jeden z członków „Hofkriegsrath’u“ (wyższej rady wojennej.) Odbierając papiery z rąk Bołkońskiego, i skinąwszy nań nieznacznie, żeby nie odchodził, Kotuzow prowadził dalej rozmowę po francuzku, dobierając wyrażeń eleganckich, frazesów wyszukanych, które wygłaszał zwolna i z pewnym naciskiem. Ton jego głosu wpadał miło w ucho; i on sam zdawał się rozkoszować swoją wytworną francuzczyzną:
— To moja odpowiedź jedyna, panie jenerale; gdyby owa sprawa, tylko odemnie zależała, byłbym spełnił natychmiast wolę cesarza Franciszka, łącząc się z arcyksięciem. Chciejcie wierzyć, że osobiście byłbym najszczęśliwszym, gdybym mógł złożyć w inne ręce naczelne dowództwo i ciężącą na mnie odpowiedzialność. Nie wątpię że znalazłby się w Austrji nie jeden wódz zdolniejszy i bardziej niż ja wykształcony fachowo. Macie przecież mnóstwo dzielnych jenerałów, to rzecz wiadoma. Częstokroć atoli rządzą nami okoliczności, a nie wola nasza osobista...
Uśmiech dwuznaczny, towarzyszący słowom ostatnim, usprawiedliwiał najzupełniej minę kwaśną i mocno nie-
Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 02.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
III.