— A zatem zdegradowany? No, skoro nie jest feldmarszałkiem, nie może pozwalać sobie podobnych wybryków... Jest prostym żołnierzem; a zaś żołnierz jest obowiązany ubierać się podług regulaminu wojskowego.
— Wasza Ekscellencja sama upoważniła go do podobnego ubrania w czasie marszu.
— Upoważniła! Upoważniła! To zawsze tak z tymi młokosami!... — pułkownik ochłódł cokolwiek z pierwotnej zapalczywości. Pokaż im palec, a oni łap, za całą rękę... Powiedz im, ot! coś, na wiatr... a oni wynicują twoje słowa Bóg wie po jakiemu... Koniec końców! — krzyknął unosząc się na nowo. — Ubierajcie przyzwoicie waszych ludzi! Ot co jest!...
Zwrócony do adjutanta Kotuzowa, posuwał się dalej przeglądając oddziały jeden po drugim. Lżej mu się zrobiło po tym pierwszym wybuchu, szukał jednak sposobności do nowej eksplozji. Kołnierz u jakiegoś podoficera wydał mu się podejrzanym, zgromił go tedy należycie. Zauważył następnie, że pierwszy rząd w trzeciej kompanji, nie był dość prosto wyciągnięty. Przemówił głosem rozdrażnionym do Dołogowa, który był ubrany w bluzę sukienną z pętlicami, barwy niebieskawej:
— Gdzie twoja noga? Gdzie twoja noga?
Dołogow wysunął zwolna nogę, fiksując zuchwale pułkownika.
— Dla czego masz na sobie tę bluzę komedjancką? Paszow! Sierżancie, rozebrać mi natychmiast tego człowieka!...
— Moją powinnością, panie pułkowniku — wpadł mu
Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 02.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.