— Pamiętaj, że wszystko zawisło od ciebie samego.
Gdy oni tak rozmawiali, między kobietami, wiedziano już nie tylko o przybyciu ojca i syna, ale powtarzano sobie na ucho najdrobniejsze szczegóły tyczące się ich osoby. Księżniczka Marja zamknięta w swoim pokoju, starała się nadaremnie opanować niepokój, mącący jej myśli:
— Po co oni pisali?... Na co Liza mi o tem wspominała?... To czyste niepodobieństwo!... Takie mam przeczucie!...
I dodawała przeglądając się w zwierciedle:
— Jak ja wejdę do salonu? Nie potrafię nigdy, przenigdy, być taką, jaką jestem zawsze, choćby mi się nawet najbardziej podobał!...
Myśl o ojcu napełniała ją trwogą śmiertelną. Masza tymczasem natrzepała rzeczy niestworzonych przed małą księżną i panną Bourrienne, o ślicznym chłopcu „z twarzą jak krew z mlekiem, z oczami które świdrują na wskroś, że aż tchu w piersiach zabraknie, z brwiami ciemnemi, z wąsikiem junacko podkręconym i włosami czarnemi, w puklach“. Wleciał on jak orzeł na schody, przeskakując po trzy stopnie na raz, ojciec zaś wlókł się za nim mozolnie i przestępował z nogi na nogę.
— Czy wiesz, że już przybyli? — wpadła z nowiną mała księżna do Marji pokoju, razem z Francuzką.
Liza czując się coraz bardziej ociężałą, usiadła zaraz na fotel najbliższy. Negliż ranny zmieniła na strój niezmiernie wytworny. Tak samo jej fryzura była bardzo starannie ułożona. Mimo wielkiego ożywienia gośćmi
Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 03.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.