odwołała go Anna Pawłówna pod pozorem, że „Ciocia“ pragnie z nim mówić.
— Znasz książę jej męża, nieprawdaż? — spytała „Ciocia“ przymykając nabożnie oczy; przyczem wskazała na Helenę ruchem pełnym melancholji. — Ah! jaka to kobieta zachwycająca, a taka bardzo nieszczęśliwa. Nie mów o nim nigdy książę kochany, w jej obecności, błagam cię o to. Przedmiot to nadto bolesny dla jej serca biednego.
Podczas rozmowy Borysa z „Ciocią“ na stronie, książę Hipcio, ściągnął był na siebie powszechną uwagę.
Rozwalony wygodnie w szerokiem karle, podniósł się żywo, wyrzucając niby racę te słowa:
— Król pruski. — Po czem zacząwszy się śmiać na głos, umilkł.
Wszyscy spojrzeli na niego, a Hipcio, trzymając się za boki od śmiechu, wciśnięty w karło, powtórzył jeszcze dobitniej:
— Król pruski!
Anna Pawłówna, widząc że nie myśli dodać nic więcej, napadła na Napoleona ze zwykłą u niej gwałtownością, opowiadając, na poparcie i wytłumaczenie jej wybuchu, jak ten zbój Bonaparte, ukradł w Potsdamie szpadę Fryderyka Wielkiego.