Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

czułym, łagodnym. Słowem: Złote to serce! Nie znam jemu równego! Zrozumiał, że życie jego nie mogło skończyć się tak rychło. Z drugiej strony atoli zdrowie mu osłabło, w miarę jak się duch wznosił coraz wyżej. Wychudł i stał się okropnie nerwowym... to mnie niepokoi! Byłam też bardzo zadowolona, że wyjechał za granicę. Tam spodziewam się, wyzdrowieje najzupełniej. Donosisz mi że poruszył swoją osobą cały Petersburg, że go tam cytują, jako młodego człowieka najbardziej dystyngowanego najrozumniejszego i najpracowitszego. Nigdy o tem niewątpiłam. Musisz przebaczyć tę dumę siostry, która tłumaczy mnogość czynów wzniosłych i miłosiernych, przez niego dopełnionych. Ileż on zdziałał dla dobra swoich poddanych! Jak poświęcał się w sprawach całego powiatu! Te pochwały były więc całkiem zasłużone. Zdumiałam się nad owemi ploteczkami, obiegającemi Petersburg, a które już dostały się i do Moskwy; jakoby mój brat miał poślubić młodszą Rostow. Wątpię w ogóle, żeby Andrzej pomyślał kiedy o powtórnem małżeństwie. W każdym razie nie wybrałby małej Rostow. Wiem, choć on o tem nie mówi, że pamięć żony tkwi zawsze głęboko w jego sercu. Nie chciałby dać jej następczyni, ani obdarzyć macochą, naszego drogiego aniołka. Owa młoda dzieweczka, najmniejby odpowiadała jego wymogom; byłaby najniestosowniejszą na jego żonę, Bogiem a prawdą, i jabym jej wcale nie pragnęła na bratowę. Wstyd mi takiego gadulstwa. Kończę czwartą ćwiartkę. Adieu droga przyjaciółko, niech cię Bóg ma w swojej świętej opiece! Moja miła towarzyszka panna Bourrienne, ściska cię. Twoja Marja“.