gniew, kiedy i tak dni jego i godziny prawie policzone. Ta myśl, żem mu zatruł ostatek życia gasnącego, pozbawiłaby mnie połowy szczęścia. Piszę do ojca powtórnie. Wybierz, błagam cię chwilę najstosowniejszą, i oddaj mu ten list. Donieś mi natychmiast, jak przyjmie moją prośbę usilną, co ci odpowie, i czy jest nadzieja, że pozwoli mi poślubić Nataszkę o trzy miesiące wcześniej, niż termin przez niego wyznaczony?“
Po długiem wahaniu i gorących modłach do Boga zanoszonych, księżniczka Marja zrobiła to, o co ją brat prosił.
— Napisz księciu Andrzejowi — odpowiedział jej starzec list odczytawszy bez gniewu — niech będzie cierpliwy do mojej śmierci... Nastąpi ona wkrótce, a wtedy będzie miał ręce rozwiązane.
Próbowała wtrącić jakąś uwagę, drżąca z trwogi. Przerwał jej natychmiast, głosem mocno podniesionym:
— Niech się żeni, niech się żeni... im prędzej, tem lepiej!... Śliczna parantela, do stu piorunów! Czy są to ludzi rozumni? he!... Bogaci?... he!... Cudowna macocha, wybrana dla księcia Mikołaja! Napisz mu, niech ją sobie poślubia choćby i jutro, skoro tak mu pilno, ja zaś wezmę ślub z Bourrienką! Ha! ha! ha! piękne za nadobne! Wtedy i on będzie miał... macochę! Tylko ponieważ nie radbym mieć tyle bab w domu, raczy sobie zamieszkać z żoną zdala odemnie, a ty również zrobisz mi tę przyjemność, i wyprowadzisz się do brata... Ruszaj! ruszaj czemprędzej z mego domu!... po lodzie! po lodzie!...
Nie było więcej mowy o tej kwestji drażliwej między ojcem, a córką, po tej scenie gwałtownej. Co
Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 05.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.