Andrzej jest już w Moskwie także, z największą pewnością.
Hrabina tymczasem nie mogła jakoś odzyskać sił i zdrowia, więc stanęło na tem nareszcie, że hrabia wybierze się sam do Moskwy z dwiema panienkami pod koniec stycznia.
Pomimo że Piotr wierzył święcie we wszystkie prawdy objawione mu przez Dobrodzieja, i mimo niezmiernej radości, która z razu serce jego przenikała, w pierwszych miesiącach terminowania w związku masońskim, gdy pracował gorliwie nad własnem odrodzeniem, nagle stał się na to wszystko najzupełniej obojętnym. Wysilał się, aby wytrwać na drodze raz obranej, nie szło mu to jednak, bo prysnął urok, który dotąd zakrywał przed nim wszelkie cienie i braki w tem stowarzyszeniu. Zniechęcił się ostatecznie do masonerji po zaręczynach Andrzeja z Nataszką i śmierci Bazdejewa. Oba te wypadki nastąpiły jednocześnie. Został mu obecnie rodzaj skieletu, mianowicie: dom, żona, do której powrócił był wbrew swojemu przekonaniu, idąc ślepo za radą masonów, jego mnogie stosunki i znajomości, zamęczające swoją czczością i jednostajnością, jako też służba u dworu z całym szeregiem nudnych, nieznośnych etykiet i obowiązków. To też życie, skoro się nad niem głębiej za-