Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

byśmy tak życie całe spędzić wesoło, wałęsając się tędy i owędy.
— Złote serce u tego Mikołuszki — mówiła sobie w duchu Nataszka. Dodała głośno, gdy nareszcie przed gankiem, stanęli: — Patrzajże, jeszcze świeci się w salonie. Widocznie na nas czekają. — Wskazała ręką na okna, odbijające jaskrawo, światłem rzęsistem, od gęstych cieni nocnych.





VIII.

Ojciec Rostow zrzekł się tytułu marszałka szlachty w swoim obwodzie, narażało go to bowiem na wydatki nadto wielkie w stosunku do jego niesłychanie zmniejszonych dochodów. Mimo tego stan jego finansów nie poprawiał się wcale. Mikołaj i Nataszka wyłapywali nieraz rodziców na cichej rozmowie, prowadzonej w gorączkowem rozdrażnieniu, w której namyślali się co wypada im sprzedać, czy pałac w Moskwie, czy który z ziemskich majątków? Obecnie, gdy przestał być marszałkiem, nie dawał ani objadów, ani balów. Na pozór życie płynęło bardzo spokojnie w Otradnoe, ale dom przeto nigdy się nie wypróżniał. Codziennie siadało do stołu przeszło dwadzieścia osób. Byli to wszystko „najserdeczniejsi“, należący prawie do rodziny, a którzy udawali przynajmniej, że im niepodobna rozłączyć się z Rostowami. Metr muzyki Dimmler z żoną, stary Jog-