Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 07.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Car Aleksander mieszkał w Wilnie przeszło od miesiąca. Spędzał czas na rewjach i manewrach. Nic dotąd nie było do wojny gotowem, mimo że spodziewano się jej od dawa. Chcąc wszystko przyspieszyć, car opuścił Petersburg. Nie istniał dotąd żaden plan ogólny. Co się tyczy wyboru wodza naczelnego, wahanie co do tej kwestji palącej, wzmagało się w miarę jak się przedłużał pobyt w głównym sztabie samego monarchy. Każda z trzech armji posiadała swego wodza oddzielnego, nie było jednak generalissymusa, car zaś sam nie chciał brać na siebie tak wielkiej odpowiedzialności. Im dłużej bawił car w Wilnie, tem bardziej przeciągały się w nieskończoność wszelkie przygotowywania. Zdawać się mogło, że całe carskie otoczenie, na to wysila się jedynie, ten ma tylko cel przed sobą, aby dać zapomnieć o wojnie młodemu monarsze, aby uprzyjemnić mu ile możności pobyt w stołecznem mieście Litwy.
Po całym szeregu uczt wspaniałych, wyprawianych na cześć cara, przez polskich magnatów, i przez najwyższych dworskich dostojników, a w końcu i przez samego monarchę; na podziękowanie, powziął myśl jeden z polskich adjutantów cara, żeby urządzić bal na cześć jego, w imieniu wszystkich kolegów wojskowych. Ta propozycja przyjęta z najwyższym zapałem, otrzymała cara przyzwolenie. Zebrano w drodze składki dobrowolnej potrzebne pieniądze, upraszając na gospodynię balu, damę, dla której car czuł największą sympatję. Wyznaczono na ów bal dzień 25 czerwca. Objad, przejażdżkę