tyczy jego córki, tej rozkazywał zabrać się razem — „z małym księciem“ — do Boguczarewa. Zajął się też natychmiast wyprawieniem ich z częścią dworu. Księżniczka Marja zaniepokojona na serjo, rozgorączkowaniem starca, które nastąpiło bezpośrednio po stanie zupełnej apatji kilkotygodniowej, nie mogła zdecydować się opuścić ojca. Raz pierwszy w życiu oparła się stanowczo jego rozkazowi, i nie odjechała. Naraziła się, rzecz naturalna, na scenę najgwałtowniejszą. Ojciec pieniąc się z gniewu wyrzucał jej winy, których nigdy nie popełniła, obsypał gradem obelg, oskarżał ją, że mu wiecznie i zawsze życie zatruwała, że go z synem jedynym poróżniła, że nagadała była przed bratem na ojca rzeczy niestworzone, i tem podobnie... W końcu wytrącił ją ze swojego gabinetu, zapowiadając, że może robić co jej się rzewnie podoba, ale on jej znać nie chce i niech mu się więcej na oczy nie pokazuje. Księżniczka Marja uszczęśliwiona i z tego, że ojciec nie kazał wpakować jej gwałtem do powozu, dostrzegła w tem ustąpieniu, dowodu oczywistego, że w końcu ojciec rad jest, iż córka przy nim została. Nazajutrz, po odjeździe wnuka z Desallesem starzec przywdział mundur galowy, okrył piersi mnóstwem orderów i miał jechać w odwidziny do komendanta w najbliższem miasteczku. Powóz był już zajechał. Córka zobaczyła go idącego przez dziedziniec, aby zlustrować chłopów i dwór cały, których był uzbroił. Schowana za firanką, wytężała słuch, aby dowiedzieć się jakie im też wyda rozkazy, gdy spostrzegła kilku dworskich pędzących ku pałacowi, bladych i wystraszonych. I ona wybiegła natychmiast.
Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 07.djvu/205
Ta strona została uwierzytelniona.