że potrafi utrzymać się na wysokości i zrozumie całą doniosłość misji, którą ma spełnić. Nie wymyśli prawdopodobnie i nie dokaże niczego nowego, ale będzie się kierował długoletniem doświadczeniem, nie zapomni o niczem w danej chwili i będzie umiał użyć wszystkiego z największym pożytkiem dla Rosji. Nie przeszkodzi również niczemu dobremu, jak również nie dopuści do kroków szkodliwych dla kraju. Przypuszczał widocznie, że coś będzie poniekąd silniejszem od jego woli, mianowicie moc wypadków nieuniknionych, i nie dających się z góry obliczyć. Patrzył na nie, w miarę jak się rozwijały przed jego oczami, oceniał ich doniosłość i wartość, z zupełnem pominięciem jego „ja“ własnego i udziału, jaki będzie miał osobiście w tych wypadkach. Wzbudził wiarę i ufność w Andrzeju, bo pomimo że go zastał czytającego romans francuski, czuł, że biło u tego starca w łonie serce czysto rosyjskie. Głos mu drgnął i łzami zaszły oczy, gdy wymawiał słowa: — „Do czego oni Rosję doprowadzili?“ — a natomiast czuło się dziką radość w tem powiedzeniu: — „I Francuzi skosztują tych przysmaków!“ — Ten to wrodzony mu patrjotyzm, dźwięczący w każdem słowie, przyczynił się najwięcej, że tak car, jak i naród cały, uznał jego jedynego, godnym piastować godność najwyższą, w czasach tak dla Rosji niebezpiecznych, pomimo silnej opozycji dworskiej camarilli. Zapał, z jakim ogół przyjął mianowanie Kutuzowa na wodza naczelnego, był dowodem najdobitniejszym, że wybór był trafny i najstosowniejszy.