jenerałów. Ten atoli opis czysto fantazyjny, nie oparty na żadnym fakcie namacalnym, dodał li blasku sławie armji rosyjskiej. Bitwę wydano niespodzianie Nie miano więc czasu, ani wybrać terenu właściwego, ani obóz jako tako ufortyfikować. Rosjanie byli zmuszeni przyjąć bitwę w polu otwartem, w skutek zdobycia na samym początku ich reduty najbardziej na przód wysuniętej. Mieli zaś do czynienia z nieprzyjacielem dwa razy silniejszym. W podobnych warunkach, było nie tylko niepodobieństwem, walczyć przez dziesięć godzin z rzędu, aby dojść do rezultatu niepewnego, ale można było z góry przewidzieć, że armja rosyjska, nie wytrzyma ani trzech godzin idąc w rozsypkę najzupełniejszą...
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Piotr opuścił Mozajsk z rana. Gdy znalazł się u podnóża stromej góry, na drodze prowadzącej na przedmieście, zostawił powóz na przeciw cerkwi, w której właśnie odprawiano nabożeństwo. Za nim nie opodal maszerował pułk kawalerji, a na czele niego szli spiewacy. Z strony przeciwnej nadjeżdżał długi szereg wozów, z rannymi podczas bitwy wczorajszej. Chłopstwo, prowadzące wozy, niecierpliwiło się i waliło konie biczyskami, żeby szły prędzej. Wozy, każdy mieszczący w sobie przynajmniej czterech rannych, podskakiwały gwałtownie na drodze pełnej wybojów i wielkich kamieni. Ranni, poobwijani szmatami, wybladli, z ustami zaciśniętemi, z czołem zmarszczonem, trzymali się kurczowo drabin, uderzając mimo to co chwila jeden o drugiego. Wszyscy prawie mierzyli wzrokiem zaciekawionym, ze zdziwieniem