bosemi nóżętami, pomiędzy gronem wojskowych, i zniknęła za drzwiami izby.
Kutuzow pożegnawszy wszystkich członków rady wojennej, siedział długo jeszcze nad stołem pochylony, z głową w dłonie schowaną, zastanawiając się na nowo, jak się to stać mogło, i czemu trzeba przypisać ostateczne wydanie Moskwy w ręce Francuzów?
— Tego nie przypuszczałem... nie sądziłem nigdy, żeby do czegoś podobnego dojść mogło! — przemówił do adjutanta Schneidera, który wszedł był do niego późnym wieczorem. — Rzecz to dla mnie niepojęta!
— Wasza książęca mość powinnaby udać się na spoczynek — wtrącił adjutant wymijająco.
— Zapewne... Ha! zobaczymy. Zmuszę ich do jedzenia mięsa końskiego, tak jak Turków zmusiłem! — Kutuzow uderzył w stół pięścią z całej siły, powtarzając: — Skosztują go, jak mi Bóg miły! skosztują koniny!
Jako przeciwstawienie z Kutuzowem, z powodu czynu stokroć większej w dziejach świata doniosłości, niż cofanie się armji rosyjskiej, przypisują współcześni równie niesprawiedliwie Roztopczynowi fakt dokonany, opuszczenia i spalenia Moskwy.
Każdy Rosjanin przenikniony dziś jeszcze tem samem uczuciem, którem wtedy pałały serca ogólnie, mógłby