Helena pojmowała doskonale, że kościół katolicki nie stawiałby jej żadnych przeszkód w sprawie rozwodowej z szyzmatykiem. Zostawały jednak trudności do zwalczenia ze strony władz cywilnych w samem państwie. Aby tych sobie nie narazić, ksiądz Joubert dotąd lawirował, nie dając jej pod tym względem stanowczej odpowiedzi.
Postanowiła zatem, przygotować zwolna do tego towarzystwo. Doprowadziła do gwałtownego wybuchu zazdrości swojego drugiego, w wieku podeszłym wielbiciela, i odegrała z nim tę samę komedję, co przedtem z księciem krwi państwa ościennego. Zrazu zdumiał się ów dostojnik, nie pojmując wcale, jakby mógł poślubić kobietę, której mąż dotąd żyje. Dzięki jednak pewności Heleny, z jaką mu tę możliwość tłumaczyła i on zaczął inaczej zapatrywać się na tę kwestję drażliwą. Nie byłaby z pewnością tak łatwo sprawy wygrała piękna hrabina, okazując najlżejsze wahanie, lub bodaj cień skrupułu. Ona jednak, nie czyniąc z tego żadnej tajemnicy, bez żenady, od niechcenia, z naiwną dobrodusznością, opowiadała wszystkim swoim serdecznym przyjaciołom (to jest całemu Petersburgowi), że oświadczyli się jej jednocześnie najuroczyściej, ekscelencja S. i owe książątko zagraniczne. Kocha ich obu jednakowo, całem sercem i nie wie którego wybrać, aby drugiego nie zasmucić. Wieść o rozwodzie z Piotrem rozeszła się po mieście lotem błyskawicy. Nie jeden byłby może coś miał przeciw temu; ona atoli tak tę
Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.
XXIII.