Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.

dnosząc się przez pół z swego legowiska. — Chciej się pani oddalić.
Zjawiła się teraz na progu izby pokojowa hrabiny, wysłana, aby sprowadzić natychmiast Nataszkę. Ta poszła za pokojową, automatycznie, niby lunatyczka nagle ze snu zbudzona. Gdy wróciła do izby matczynej, upadła na posłanie z łkaniem piersi rozdzierającem...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Od tej nocy, na każdym popasie, na każdym noclegu ich długiej i mozolnej podróży, Nataszka odwidzała Andrzeja, trawiąc przy nim długie godziny. Lekarz musiał w końcu przyznać, że nie zdarzyło mu się spotkać w młodej dziewczynce tyle energji, wytrwałości, sprytu i zręczności w pielęgnowaniu chorego. Jakkolwiek straszną była ta myśl dla hrabiny, że Andrzej mógłby skonać na ręku jej córki, nie miała odwagi zakazać jej tych odwidzin. To ich zbliżenie niespodziewane, nawiązanie na nowo stosunku najserdeczniejszego, byłoby ich doprowadziło niezawodnie do ślubnego kobierca. Kwestja życia czy śmierci, zawieszona niby miecz Damoklesa nie tylko nad głową Andrzeja, ale i nad całą Rosją, nie dozwalała myśleć i zajmywać się sprawami osobistemi.





L.

Trzeciego września Piotr obudził się późno z rana. Głowę miał ciężką. Spał nierozebrany, więc i w ubraniu zmiętem i brudnem, było mu bardzo niemiło. Czuł in-