Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.

władnej. Mieszała szczegóły najbłachsze z myślami najskrytszemi. Wracała po kilka razy do pewnych scen i nie była w stanie wstrzymać słów potoku. Zapukano z lekka do drzwi. Dessalles pytał z tamtej strony czy wolno mu wejść ze swoim uczniem?
— I to wszystko! wszystko! — wykrzyknęła Nataszka zrywając się gwałtownie z rękami kurczowo załamanemi. Rzuciła się ku drzwiom, które otwierał właśnie mały Mikołcio, uderzyła o nie głową i zniknęła za ciężką portjerą, z jękiem serce rozdzierającym: czy z bólu fizycznego, czy też z nadmiaru cierpień moralnych?
Piotr który wzroku od niej nie odrywał, uczuł, skoro ją stracił z oczu, że znowu jest samotnym, opuszczonym jak świat długi i szeroki!
Obudziła go Marja z głębokiej zadumy, zwracając jego uwagę na chłopaczka wchodzącego. Podobieństwo synka do ojca zmieszało i do tego stopnia Piotra rozrzewniło, że uściskawszy dziecię zalał się łzami, nie będąc w stanie opanować rozrzewnienia. Odwrócił się szybko łzy nieznacznie ocierając. Wstał aby pożegnać księżniczkę gdy ta go prawie przemocą zatrzymała:
— Nie odchodź tak wcześnie hrabio kochany, proszę bardzo. Obie z Nataszką siedzimy zawsze aż późno w noc. Wieczerza gotowa, zejdź na dół do sali jadalnej i zaczekaj tam chwilkę na nas. Przyjdziemy niebawem... Wiesz hrabio że pierwszy raz od śmierci mego brata słyszałam Nataszkę mówiącą tak wiele, i z takiem wylaniem myśli i uczuć najtajniejszych!