jaciół w Petersburgu. Ten wzywał go, aby stawił się niezwłocznie na posiedzenie „Towarzystwa“, którego był nie tylko członkiem, ale głównym założycielem. Miano tam bowiem rozprawiać nad bardzo ważnemi kwestjami. Nataszka list przeczytawszy (czytała zaś każdy, który mąż odbierał), zaczęła Piotra pierwsza namawiać do podróży natychmiastowej, pomimo, że cierpiała bardzo, skoro musiała rozłączyć się z mężem. Bała się zawsze jak ognia, żeby nie przeszkadzać mężowi w jego pracach społecznych, od których według jej silnego przekonania, zawisło wszelkie dobro i pomyślność ludzkości całej. Na Piotra spojrzenie proszące nieśmiało o przyzwolenie, odpowiedziała nie tylko potakująco, ale namawiając go do tego najusilniej. Prosiła tylko, żeby wyznaczył z góry termin powrotu. Stanęło na tem, że Piotr zabawi miesiąc w Petersburgu. Minęło tymczasem sześć tygodni od jego odjazdu i Nataszka wpadała z początkowego gniewnego rozdrażnienia w czarną melancholją, nareszcie w gorączkowy niepokój co bardzo źle oddziaływało na humor niemowlęcia, które karmiła. Chłopczyna darł się niemiłosiernie po dniach całych, a co gorsza i po nocach całych. Zjechał był również na dłuższy pobyt do Łysych-Gór, Denissow, obecnie jenerał na pensji, przyjęty otwartemi ramionami przez Rostowów. Należał on do pertji Wolnodumców niezadowolonych z całego ustroju państwowego i krytykujących ostro każdy czyn rządowy. Patrzał on na hrabinę Bestużew z bolesnem zdziwieniem, niby na stary, wyblakowany portret, przypominający nam bardzo słabo rysy osoby niegdyś przez nas ukochanej. Byłaż to rzeczywiście owa
Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/270
Ta strona została uwierzytelniona.