Na galerze przyjęto Aryusza z wszystkimi honorami należnemi bohaterowi, ulubieńcowi Fortuny. Leżąc na wezgłowiu, wysłuchał szczegółów zakończenia walki, a gdy zebrano rozbitków, wywieszono na nowo flagę komendanta i spiesznie skierowano ku północy, aby się połączyć z resztą floty i dokonać zwycięstwa. W właściwym czasie owe pięćdziesiąt okrętów wysłanych na morze, zamknęły odwrót uciekającym piratom i zniszczono ich, biorąc dla uzupełnienia sławy Aryusza, dwadzieścia nieprzyjacielskich galer do niewoli.
Na wybrzerzu Misenum witano radośnie powracającego Aryusza, a towarzyszący mu młody człowiek zwrócił szybko uwagę przyjaciół trybuna. Na ich zapytanie opowiadał tenże bardzo serdecznie historyę swego ocalenia, starannie omijając wszystko, co się do poprzedniej historyi młodego Żyda odnosiło. W końcu przywołał Ben-Hura do siebie i rzekł, kładąc rękę na jego ramieniu:
— Zacni przyjaciele moi, oto mój syn i dziedzic mego majątku, jeśli wolą jest bogów, abym jaki majątek pozostawił. Będzie on nosił moje imię, a polecam wam go, prosząc byście go miłowali, jako mnie miłujecie.
Adoptacyę przeprowadzono szybko o ile na to formalności pozwoliły, a tym sposobem dotrzymał dzielny Rzymianin przyrzeczeń danych Ben-Hurowi i wprowadził go w świat cesarski. W miesiąc zaś po powrocie Aryusza obchodzono w Rzymie w teatrze Scaurusa jego zwycięstwo nad piratami. Po jednej stronie gmachu wisiały chorągwie, proporce, sztandary, wśród których odznaczało się dwadzieścia dziobów okrętowych ze zdobytych galer, nad tem zaś wszystkiem widniał napis, ogłaszający osiemnastu tysięcom widzów siedzącym w teatrze, następujące słowa: