nego, otrzymałem wolność na mocy pisanego i opieczętowanego dokumentu, który dotąd posiadam.
— A moja matka? — pytała Estera.
— Usłyszysz wnet o niej, córko, i przekonasz się, iż snadniej mi było zapomnieć o sobie, niż o niej. Przy końcu mej służby przybyłem do Jerozolimy, aby uroczyście święcić Wielkanoc. — Pan mój podejmował mnie już jako gościa; pokochałem go jeszcze serdeczniej i prosiłem, aby mnie przyjął między swe sługi. Przystał na to i służyłem mu wiernie drugie lat siedm, ale już jako płatny najemnik z narodu izraelskiego. W jego imieniu i zastępstwie podejmowałem liczne przedsiębiorstwa morskie na okrętach, lądowe karawanami na Wschód. Byłem w Suzie, Persepolis i jeszcze dalej, aż w krajach jedwabiu (w Chinach). Były to, córko moja, nieraz bardzo niebezpieczne podróże, ale Pan błogosławił mi we wszystkiem. Wielkie były zyski, które przywoziłem panu, ale większą była mądrość, którą zdobyłem sobie, a ona to dopomagała mi do objęcia tego, co mi przypadło... Pewnego dnia gościłem w domu pana mego w Jeruzalem; w czasie uczty weszła służąca, niosąc na tacy kilka bułek i kawałków chleba, a najpierw zbliżyła się do mnie. Wtedy to po raz