pierwszy ujrzałem i pokochałem twoją matkę, zabierając w dalekie strony miłość w sercu. — Miłość ta rosła ciągle, a po jakimś czasie prosiłem księcia, aby mi ją dał za żonę. Od niego dowiedziałem się, iż była wprawdzie niewolnicą na wieki, jednak, jeśli ona zechce, uwolni ją, abym był nagrodzony. Kochała mnie ona, ale tak się czuła szczęśliwą w swojem położeniu, że nie chciała przyjąć wolności. Błagałem i namawiałem, odjeżdżałem i wracałem w długich odstępach czasu, wszystko na próżno. Zawsze odpowiadała mi, że zostanie moją żoną, ale wtedy, gdy się stanę towarzyszem jej niewoli. Jeśli nasz praojciec Jakób służył dla swej Racheli dwa razy po siedm lat, czemużbym nie miał tego uczynić dla mojej? Ale matka twoja chciała więcej, żądała bowiem, abym się stał niewolnikiem na całe życie. — Odszedłem oburzony, ale wnet wróciłem, bo oto patrz!
Mówiąc to, odwrócił dolną część muszli usznej.
— Widzisz bliznę, którą zostawiło żelazo?
— Widzę, i rozumiem, jako miłowałeś matkę moją?
— Czy ją miłowałem, Estero! Droższą mi była niż Sulamitka Królowi-psalmiście, piękniejszą i czystszą nad wody wodotrysków zdobiące książęce ogrody, nad źródła żywej wody, nad strumienie Libanu. Pan mój na moje prośby zawiódł mnie do sędziów, a potem przed dom swój, gdzie do drzwi przybił szydłem żelaznem ucho moje, przez co wróciłem do niewoli i zostałem własnością pana na wieki. Tak zdobyłem Rachelę moją. Ażali widziano kiedy miłość równą mojej?
Estera, schyliwszy się, objęła go rękoma i dłuższy czas w milczeniu myśleli tak złączeni o zmarłej.
— Pan mój zatonął na morzu; była to pierwsza boleść w moim domu — mówił dalej kupiec. — Żałobą okrył się dom jego w Jerozolimie; mój w Antyochii, bo wówczas była ona już miejscem mego zamieszkania. Po śmierci zacnego pana zostałem głównym zarządzcą jego majątku i posiadłości. Osądź więc, jak bardzo mnie kochał i jak mi ufał! Pospieszyłem do Jerozolimy, aby wdowie zdać rachunki, a ona zostawiła mi rządy. Z zdwojoną gorliwością oddałem się pracy, a w interesach powodziło się dobrze i majątek się powiększał. Dziesięć lat minęło; wtedy spadło nieszczęście, o którem wspominał młodzieniec, zwąc je wypadkiem prokuratora Gratusa. Rzymianin uwa-
Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/165
Ta strona została skorygowana.