Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/180

Ta strona została skorygowana.

Któż to może być? myślał ciągle; aż nareszcie wóz zbliżył się truchtem. Po przyjęciu, jakie go spotkało i po wspaniałości wozu snadno było zrozumieć, że woźnica był albo ulubieńcem rządu albo księciem. Nie było to nieprawdopodobnem, bo i królowie nie wstydzili się ubiegać o wieniec przeznaczony dla zwycięzcy. Wszak Nero i Kommodus poświęcali się sztuce powożenia, to też Ben-Hur zbliżył się do poręczy oddzielającej siedzących od tłumu i patrzył pełen powagi, ale i wzruszenia.
Teraz ujrzał postać jadącego w całym jej wdzięku. Nie jechał sam, towarzyszył mu, stosownie do praw, mąż, zwany w języku greckim Myrtilos,[1] a będący zwykle namiętnym zwolennikiem wyścigów. Ben-Hur mógł widzieć tylko woźnicę, który stał na wozie kilka razy opasany lejcami; a była to zaprawdę piękna postać! Okrywała go jasno czerwona tunika, w prawej ręce trzymał bicz, w drugiej, trochę wzniesionej i wyciągniętej, lejce. Postawa woźnicy była zręczna i pełna życia, a oklaski i okrzyki przyjmował z posągową obojętnością. Ben-Hur stał także jak posąg, ale skamieniały z wzruszenia, przeczucie i pamięć nie zawiodły go, — woźnicą był Messala!
Wybór koni, wytworność wozu, postawa i śmiałość woźnicy — więcej jeszcze wyraz zimny, ostry i orle rysy — przekonały Ben-Hura, że nic się nie zmieniło w Messali, że był on zawsze równie zarozumiały, jak odważny, równie ambitny, lekceważący, drwiący z najświętszych rzeczy.
Gdy Ben-Hur zstąpił z trybuny, jakiś Arab wstał i zawołał:
— Ludzie Wschodu i Zachodu, słuchajcie! Pozdrawia was zacny Szeik Ilderim! Przywiódł on tutaj czwórkę rumaków wiodącą ród od koni Salomona mądrego, aby się współ-ubiegały z najlepszymi. Potrzebuje silnego męża, któryby nimi kierował, a kto się z tego ku zadowoleniu pana mego wywiąże, tego obsypie bogactwy.
Tu — i tam w mieście, gdzie tylko gromadzą się dzielni, ogłoście wieść tę. Tak mówi mój pan, Szeik Ilderim Dobrotliwy!

Ogłoszenie wywołało wielkie wzruszenie wśród tłumu i pod namiotami, a niebawem rozniosło się w całej Antyochii. Ben-Hur wodził oczyma od Szeika do Herolda, a Malluch przypuszczał przez chwilę,

  1. Myrtilos — kierownik.