Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/183

Ta strona została skorygowana.

rady wyroczni, a nowi i wielce zajmujący goście przybywali od strony łąki. Przybycie ich wzbudziło podziw i ciekawość we wszystkich zgromadzonych, niemniej i w samym Ben-Hurze.
Konny jeździec wiódł najpierw wielkiego i białego jak śnieg wielbłąda, a ten dźwigał na sobie wielki, purpurowy, złotem przetykany namiot (hondah), szeroko nakrywający tył zwierzęcia. Dwaj inni konni ludzie z wysokimi dzidami w ręku, postępowali zwolna za wielbłądem
— Cóż to za szczególny wielbłąd! — rzekł ktoś z tłumu.
— To przybywa jakiś obcy książę — zauważył inny.
— Raczej król.
— Król jechałby na słoniu!
— Wielbłąd — i to biały — rzekł ktoś inny. Na Apolina, przyjaciele, przybywający to nie książęta ani królowie, ale jako widzicie są kobiety, a zdaje się — jest ich dwie.
Gdy tak się o nich spierają, zbliżyli się cudzoziemcy.
Wielbłąd równie był pięknym z blizka jak z daleka i nikt z patrzących nie widział nigdy większego i wspanialszego zwierzęcia. Śliczne miał czarne oczy, a sierść białą i delikatną, budowa zaś zachwycała znawców giętkością i wyrobionymi muskułami. Któż widział kiedy równie cicho stąpającego wielbłąda! Jakże go zdobi ten dom cały jedwabny, złotemi poszyty frendzlami! A jak cudnie dzwonią drobne dzwoneczki uprzęży, gdy postępuje cicho i lekko — jakby nie czuł żadnego ciężaru.
Nic dziwnego, że wszystkich oczy zwrócone na przybyłych, zdawały się pytać, ktoby byli owi nieznajomi — kobieta i mężczyzna pod baldachimem.
Jeśli starzec ten był księciem, to zaprawdę nikt nie mógłby czasowi zarzucić niesprawiedliwości lub względności dla możnych tego świata. Patrząc na twarz wychylającą się z pod turbanu, zapadłą i chudą, z cerą mumii, tak że nie można z niej było wyczytać, jakiej narodowości był cudzoziemiec, miało się żywy dowód, że dla wszystkich, bez różnicy stanu, jest kres życia. Jedynym przedmiotem więcej cennym, który miał na sobie, był kosztowny szal.
Kobieta towarzysząca starcowi siedziała wschodnim obyczajem cała w przejrzystych otulona zasłonach. Powyżej łokcia na obnażo-