Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/196

Ta strona została skorygowana.

wolno płynącej wody. I spokój tych miejsc byłby do snu podobny, gdyby nie okręty nieustannie po jego wodach krążące. Cały ten widok wzbudzał wspomnienie morza, dalekich narodów, wspaniałych grodów i bogactw krain nieznanych. Ileż to marzeń wywołać zdoła biały żagiel, co wzdęty wiatrem wiedzie na morze, a zwinięty w domowe zaprasza progi! Wśród podobnych myśli jechali młodzi przyjaciele, aż do zatoki utworzonej wodami rzeki, a spokojnej i czystej niby szyba szklana. W zaokrągleniu zatoki rosło stare drzewo palmowe, minął je Malluch, skręciwszy w bok, a chwytając Ben-Hura za rękę, rzekł:
— Patrz! oto Gaj palmowy!
Nigdzie, chyba na czarujących oazach „Szczęśliwej Arabii“ lub w pysznych rezydencyach królów Ptolemeuszów[1] nad Nilem, nie znaleźć tak cudnego krajobrazu jak ten, który się oczom Ben-Hura ukazał. Zdawało się, jakoby same te miejsca chciały się przyczynić do wzmocnienia jego ducha, do oczarowania jego uczuć w chwili przedsięwzięcia, bo oto rozciągała się przed nim kraina, jakoby nie mająca granic. U nóg ścielił się miękki traw kobierzec, w gorącej Syryi najniezwyklejsza ozdoba; w górze widniało niebieskie niebo migające wśród zieleni niezliczonych starych drzew daktylowych, istnych patryarchów swego rodu. Jestże Gaj Dafny piękniejszem nad to miejsce? zapytywał Ben-Hur sam siebie, a palmy jakby odgadywały jego myśli i pragnęły zjednać go dla siebie, zdawały się, gdy je mijał, chwiać koronami i chłodzić czoło jego.
— Patrz — rzekł Malluch, wskazując olbrzymie drzewo palmowe — każdy pierścień na jego pniu oznacza rok życia, policz je od korzenia do gałęzi, a nie zdziwisz się, gdy ci Szeik powie, że ten gaj zasadzono, gdy w Antyochii nikt jeszcze o Seleucidach nie słyszał.
Patrząc na palmę, na wdzięk, z jakim się pnie i pochyla, niepodobna, aby się duch poetycki nie miał w człowieku wzbudzić. Tam się tłomaczy cześć, jaką jej poeci oddają.
Takich uczuć doznawał także Ben-Hur, gdy mówił:

— Kiedym dziś widział Szeika Ilderima na arenie, wydał mi się bardzo pospolitym i zwyczajnym człowiekiem. Przełożeni świątyni

  1. Ptolemeuszowie (także Lagidami zwani), nazwa szesnastu macedońsko-greckich władców Egiptu, którzy panowali jeden po drugim od czasów Aleksandra W., króla macedońskiego, aż do czasu podbicia przez Rzymian.