Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/223

Ta strona została skorygowana.

— Razem ze mną przyszło kilku przyjaciół wprost z uczty. Aby ta nowa biesiada zaczęła się zgodnie ze starym, świętym obyczajem, należy tu przynieść tego, którego najzupełniej zmógł słodki sok winnej jagody.
Wiele głosów wołało: Oto on, oto on!
Nareszcie dźwignięto z podłogi młodzieńca, tak nadzwyczajnej piękności, że zaiste mógłby przedstawiać samego bożka pijaństwa, tylko — korona spadłaby mu z głowy a ręka nie zdołałaby utrzymać tyrsu.[1]
— Posadźcie go na stół — rzekł przełożony.
Nie mógł siedzieć.
— Pomóż mu, Druzusie.
Druzus wziął nieprzytomnego w swoje ramiona.
Potem zwrócił się Messala do upitego i rzekł wśród ogólnego milczenia: O Bachusie, największy z bogów, sprzyjaj nam dzisiaj; a w moim i moich towarzyszy imieniu złożę ten wieniec na twoim ołtarzu w gaju Dafny.
Pochylił się, włożył znów wieniec na głowę, zdjął kubek, który pokrywał rzucone kości, i rzekł z uśmiechem: Patrz, Druzusie, moim jest denar.
Okrzyki wstrzęsły salą, że posągi Atlasów zadrżały. Orgia się rozpoczęła.




ROZDZIAŁ XIX.

Szeik Ilderim miał wielkie znaczenie, którego nie mógł i nie chciał zachwiać przez nieodpowiednie stanowi swojemu wystąpienie. Musiał dbać o sławę swego pokolenia, jak to przystoi księciu patryarsze, najbogatszemu z książąt na całej pustyni wschodnio-syryjskiej. Dzięki tej przezorności, uchodził i w miastach za najmożniejszego władcę na całym Wschodzie.

Sława ta była słuszną, gdyż rzeczywiście bogatym był w pieniądze, sługi, wielbłądy, konie i wszelaką trzodę... Nic też dziwnego,

  1. Tyrs czyli tyrsos, laska, dokoła której wił się powój, później z koroną jabłek piniołowych.