Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/225

Ta strona została skorygowana.

Skoro pale już tkwiły w ziemi, przystąpiły kobiety i dzieci i rozpakowały tkaniny i kobierce, które na grzbietach wielbłądów się znajdowały. Któż, jeśli nie niewiasty miały się zająć tą pracą? Wszak to one strzygły brunatną sierść kóz, one przędły z niej nici, a z nici utkały płótno. Wszakże to one pozszywały potem kosztowne tkaniny i stworzyły szczelnie chroniący dach.

Ileż to śmiechu, ile żartów brzmiało w orszaku Szeika, gdy rozciągano tkaniny od pala do pala, przymocowując je trwalej kołkami. A gdy nareszcie obwieszono ściany kosztownemi matami i stanął namiot taki sam, jak na pustyni, i wydał im się piękny, czekano tylko na po-