Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/267

Ta strona została skorygowana.

Pochlebstwo udobruchało starca, wstrzymał się, już miał uledz, gdy się inaczej namyślił i rzekł: — Nie dziś, nie dziś, kiedyindziej pokażę ci je chętnie, ale teraz jestem bardzo zatrudniony.
Po tych słowach pojechał w pole, a nieznajomy powrócił do miasta z uśmiechem zadowolenia, bo spełnił dane mu polecenie.
Odtąd codzień aż do dnia wyścigów czasem jeden, czasem dwóch lub trzech ludzi przychodziło do Ilderima, ofiarując się za woźniców.
Przysyłał ich Messala, pilnując w ten sposób Ben-Hura.




ROZDZIAŁ XXIII.

Szeik czekał, póki Ben-Hur nie skończył ćwiczeń, a przypatrywał się z wielkiem zadowoleniem, bo widział, że jadą w pełnym biegu tak, jakby wszystkie jednakową posiadały szybkość, słowem szły jak jeden, a tak iść powinna czwórka.
— Dziś po południu oddam ci Syryusza — mówił Ben-Hur do Szeika, głaszcząc szyję starego arabczyka — oddam ci go a wezmę wóz.
— Już teraz? — zapytał Ilderim.
— Takim jak te rumakom, dzień jeden wystarczy; mają nieledwie rozum człowieka i lubią ćwiczenia. Ten — mówił wskazując ręką najmłodszego — nazwałeś go jak mniemam Aldebaranem, jest najszybciejszym. Na torze wyścigowym prześcignąłby inne o trzy długości konia.
Ilderim gładził brodę i rzekł zmrużając oczy: — Aldebaran jest, jak mówisz, najszybciejszym, a któryż najpowolniejszym?
Tu Ben-Hur wskazał biczem Antaresa. — Ten, ale mimo to zwycięży, bo uważ Szeiku, będzie biegać cały dzień, a dopiero o zachodzie dojdzie do największej szybkości.
— I znowu masz słuszność — rzekł Ilderim.
— Jednę mam tylko obawę, Szeiku.
Szeik spoważniał i jakby posmutniał.
Rzymianin żądny zwycięstwa, nieraz przekroczy prawo, nie dbając o uczciwość. W czasie jakichkolwiek igrzysk wszyscy, pamiętaj o tem, używają różnych sposobów, ale przy wyścigach wozowych,