— Synu pana mego! uczynię więcej, służyć ci będę całą potęgą mego umysłu i serca. Ciała nie mam już, poświęciłem je tobie, ale umysł i serce twoimi są. Przysięgam ci to na ołtarze Boga naszego i na te ofiary, co na nich płoną! Uczyń mnie jednak prawnie tem, czem jestem.
— Cóż mam czynić? — rzekł gorąco Ben-Hur.
— Skoro mnie uczynisz zarządzcą, pełnomocnikiem twego majątku, wtedy działać pocznę.
— Od tej godziny jesteś nim i uważaj się za takiego. Czy mam to uczynić pisemnie?
— Dość twego słowa; tyle dawał twój ojciec, nie chcę więcej od syna. Teraz zaś, kiedyśmy się porozumieli...
— Tak, jam gotów — rzekł Ben-Hur.
— A ty, córko Racheli, nie maszże nic do powiedzenia? — rzekł Simonides, zdejmując rękę jej z swego ramienia.
Estera zostawiona samej sobie, stała chwilę zapłoniona i milcząca, potem zbliżyła się do Ben-Hura i dziwnie łagodnie rzekła. — Nie jestem zacniejszą od mej matki, gdy jej zabrakło, pozwól, o panie, abym pielęgnować mogła ojca mego!
Ben-Hur wziął zwolna jej rękę, położył ją na krawędzie krzesła Simonidesowego, mówiąc: Dobre z ciebie dziecko, niechaj się stanie, jako chcesz.
Kupiec podniósł jej rękę na swe ramię i cisza zalegała komnatę.
Mimo zaszłych zmian Simonides spojrzał wzrokiem pana wkoło siebie, a potem rzekł spokojnie:
— Estero, późno już, wiele jeszcze mamy do mówienia, każ przynieść napoje, by nam sił nie zabrakło do pracy, która nas czeka.
Dziewczyna zadzwoniła na służbę i wnet wniesiono wino i chleb, które sama obniosła, częstując gości.
— Jakkolwiek porozumieliśmy się — rzekł Simonides — nie sądzę, aby już wszystko między nami było załatwione. Życie nasze ma odtąd płynąć jako dwie rzeki, które połączyły wody swoje w jedno. Jeśli bieg ich ma być swobodny, trzeba nam z nieba wszelkie usunąć chmury. Kiedyś odszedłeś od drzwi moich z uczuciem niezadowolenia i przekonaniem, że nie chcę uznać tych praw, które ci wła-
Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/283
Ta strona została skorygowana.