Znakomitsze osobistości miały miejsca zamówione i udawały się do cyrku dopiero około pierwszej godziny dnia. Możniejszych niesiono w lektykach, towarzyszyła im służba w bogatych szatach, niby dzisiejszej liberyi.
Około drugiej godziny napływ przybywających od miasta stał się podobnym do rwących i nieprzerwanych wód strumienia.
W chwili, gdy zegar słoneczny wskazywał na cytadeli godzinę drugą, legia w całej paradzie, z rozwiniętemi sztandarami zstąpiła z góry Sulpius, aby się udać do cyrku. Zaledwie ostatnia kohorta znikła za miastem, wyludniła się Antyochia, tak że miasto stało pustką. A jednak mimo obszerności cyrku wszyscy mieszkańcy nie mogli się tam pomieścić. Tłum, który nie znalazł pomieszczenia w cyrku, stał na brzegu rzeki i czekał przybycia konsula. Gdy nareszcie mąż ten stanął na lądzie, a legion oddał mu powinne honory, cała uwaga widzów skupiła się przy jego osobie, odwracając się na chwilę od cyrku.
O trzeciej godzinie widzowie byli już zebrani, trąby wezwały do spokoju; równocześnie oczy przeszło stutysięcznego tłumu zwróciły się ku wschodniej części budowy.
Tu była brama, szeroko sklepiona, zwana Porta Pompae; ponad nią wznosiła się trybuna zdobna sztandarami z godłem cesarstwa, w niej zaś zasiadł konsul, zajmując honorowe miejsce. Po obu stronach łuku, stanowiącego bramę, znajdowały się tak zwane carceres, czyli przegrody, zamknięte bardzo silnemi drzwiami, umocowanemi do filarów bramy. Ponad przegrodami wznosił się mocny i wystający gzyms, uwieńczony nizką balustradą, służącą za oparcie widzom, zajmującym siedzenia tam umieszczone i amfiteatralnie urządzone. To miejsca dygnitarzy, których wspaniałe ubiory nie mało dodawały widowisku świetności, tem bardziej, że ich siedzenia ciągnęły się nieprzerwanym wieńcem przez całą wschodnią szerokość cyrku. Do tej galeryi wiodły osobne schody i strojne bramy; zdobiły one budowę, a w dodatku dźwigały podpory służące do rozpięcia velaria, czyli purpurowego namiotu, który miał ocieniać tę przestrzeń wystawioną na upał.
Czytelnik dla lepszego zrozumienia planu budowy cyrku, niech się przeniesie myślą do tegoż i usiądzie w loży obok konsula i zwróci
Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/314
Ta strona została skorygowana.