Niby wicher poszły naprzód, porywając wóz za sobą. Każdy z widzów zadrżał, sam tylko Ben-Hur zdaje się nie czuć trwogi, czemuż to zawdzięcza? Zaiste, każde doświadczenie raz nabyte, cennem staje się w życiu, a ręka jego wprawiła się pracą wioślarza. Czemże jest wstrząśnienie rydwanu, jeśli je porównamy z straszliwem przez bałwany rzucaniem okrętu? Dzięki temu doświadczeniu, utrzymał się w miejscu raz zdobytem, puścił czwórkę swobodnie, przemawiał do koni pieszczotliwymi wyrazami i szczęśliwie objechał niebezpieczny zakręt, i za nim wzburzenie publiczności się uśmierzyło, czuł się panem położenia. Tak więc nie dość, że przy zbliżeniu do pierwszej mety był na równi z Messalą, ale dzielił z nim sympatyę i podziw. Czując to zapamiętały Rzymianin, nie śmiał mimo zuchwałości powtórzyć swego niegodnego czynu.
Gdy wozy mijały metę, mogła Estera ujrzeć twarz Ben-Hura i spostrzegła, że była bladą, głowę jednak trzymał wyżej niż zwykle, co mu nadawało wyrazu spokojności.
Tak ukończono bieg pierwszy; natychmiast jeden ze służby cyrkowej wstąpił na zachodnią kończynę granicznego muru i zdjął pierwszą kulę. Równocześnie ze wschodniego podwyższenia zdjęto rybę.
Wkrótce w ten sam sposób zniknęła druga kula i druga ryba, a następnie trzecia kula i trzecia ryba. Już objechali trzy razy, Messala trzymał się zawsze wewnętrznej strony toru, Ben-Hur pędził tuż przy nim, poza nimi zaś reszta współubiegających się. Tym sposobem wyścigi te były raczej podobne do podwójnych wyścigów, tak bardzo lubianych w Rzymie za ostatnich Cezarów, i zdawało się, że Messala i Ben-Hur ścigają się razem przeciw reszcie zapaśników. W cyrku tymczasem usiłowano zaprowadzić porządek, krzyki jednak obiegały z szybkością równającą się szybkości walczących rydwanów.
W piątym biegu udało się Byzantczykowi zdobyć na krótko miejsce obok Ben-Hura.
Szóste koło objechano w tymże porządku, tylko szybkość rosła a krew zapaśników coraz szybciej grała. Ludzie i zwierzęta czuli zarówno blizki koniec i ważność zwycięstwa.
Zajęcie widzów, skupione ciągle przy Rzymianinie i Żydzie, z pewną oznaką sympatyi dla ostatniego, zaczęło się zamieniać w obawę.
Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/326
Ta strona została skorygowana.