szając koło, skrzyżować się z przeciwnikiem. Tysiące widzów odgadło zamiar, tysiące wspierały go życzliwymi okrzykami, tysiące były świadkami powodzenia. Zaprzęg przeleciał pędem, lecz wymijając, zaczepił osią koło zewnętrzne u rydwanu przeciwnika. Jedna błyskawiczna chwila a już trzask i łomot razi tysiące uszu, a potem prędzej niż się da powiedzieć, już tylko białe i żółte drzazgi z owego pysznego rydwanu Messali zalegają część areny. Lecz nie dość na tem, on sam, pyszny Messala, we własne uplątany lejce, padł głową naprzód.
Okropność tego widoku nabrała jeszcze grozy, gdy Sydończyk ani powstrzymać swych koni, ani je w bok skierować nie zdołał. Pędził więc na Rzymianina całą siłą pędu, przeleciał mimo i wpadł między rozszalałe ze strachu konie pokonanego.
Wśród walki splątanych koni, trzasku i łomotu kół, chmur pyłu i piasku, usiłował się dźwignąć Messala, na to tylko, aby ujrzeć dwóch pozostałych zapaśników pędzących za Ben-Hurem, który bynajmniej nie zwolnił biegu.
W chwili stanowczej widzowie powstawali a wychylając się poza balustradę, miotali przeklęctwa lub wybuchali okrzykami radości Jedni patrzeli na tratowanego końmi Messalę, który leżał pod szczątkami rydwanu — wielu sądziło, że nie żyje — inni, i to znaczna większość, ścigali wzrokiem Ben-Hura; nie wielu jednak zauważyło, jak się rzecz cała odbyła, tem bardziej, że zaczepienie koła i zdruzgotanie rydwanu było dziełem jednego mgnienia oka. Za to zmiana wyrazu jego twarzy, zapał duszy, bohaterskie postanowienie i energia ruchu, siła wejrzenia, nie uszły, uwagi tłumów. Cudneż to były igrzyska! Zwycięzca, niby poł-bożek, rumaki jako lwy jednym skokiem dosięgły przeciwnika, a rydwan zdawał się mieć skrzydła! Bizantyńczyk i jego towarzysz byli wpół drogi, gdy Ben-Hur stał już u mety.
Zwycięstwo odniesione!
Konsul podniósł się z swego siedzenia, lud zachrypłym głosem krzyczał jeszcze, a zarządca, wstąpiwszy na arenę, uwieńczył zwycięzcę.
Gdy młody Żyd spojrzał w górę, ujrzał Simonidesa i całe towarzystwo. Wszyscy dawali mu znaki radości, wznosząc ręce i powiewając chustkami. Estera siedziała nieruchomo, Iras zaś powstała
Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/331
Ta strona została skorygowana.