Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/39

Ta strona została skorygowana.

Baltazar spojrzał na Greka i Indyjczyka, a potem zapytał: — Gdzież mamy szukać Tego, który się narodził, Króla żydowskiego?
Kobiety popatrzyły po sobie, nie dając odpowiedzi.
— Ażaliż nie słyszałyście o Nim?
— Nie.
— A zatem opowiadajcie wszystkim, żeśmy widzieli Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu cześć.
To rzekłszy, pojechali dalej, pytając innych również daremnie. Koło groty Jeremiasza spotkali liczne jadące towarzystwo, które tak się zdziwiło pytaniem i powierzchownością podróżnych, że zawróciło z drogi i pojechało wraz z nimi do miasta.
Trzej podróżni tak byli zajęci swojem posłannictwem, że nie zwracali uwagi na wspaniały widok, który się im ukazał, gdy zbliżali się ku miastu. Liczny tłum ciekawych towarzyszył podróżnym. Stanęli nareszcie przed bramą Damasceńską.
— Pokój tobie! — rzekł Egipcyanin czystym głosem.
Straż nie dała żadnej odpowiedzi.
— Przybywamy z dalekich stron, szukając Tego, który się narodził, Króla żydowskiego. Czy możesz nam powiedzieć, gdzie Go znaleźć możemy?
Żołnierz podniósł przyłbicy i zawołał głośno w stronę strażnicy. W tej chwili wyszedł starszy oficer (setnik). — Rozstąpcie się — zawołał na tłum; a gdy nie dość szybko usłuchano jego rozkazu, wysunął się naprzód, robiąc sobie miejsce dzirytem na prawo i lewo.
— Czego chcecie? — zapytał Baltazara.
— Gdzież jest Ten, który się narodził Król żydowski? — odrzekł Baltazar.
— Herod? — spytał Rzymianin zdziwiony.
— Herodowi Cezar dał królestwo, zatem nie Heród.
— Innego króla żydowskiego niema.
— Na wschodzie widzieliśmy gwiazdę Tego, którego szukamy, aby Mu oddać cześć.
Pomieszanie Rzymianina wzrosło.
— Idźcie dalej — odrzekł nareszcie — idźcie dalej... nie jestem Żydem... pytajcie o to Doktorów w świątyni, albo kapłana Hanny